Złoto pnie się w górę, a Bitcoin? „Nowa tulipanomania”

Somerset Webb podkreśla w artykule z 6 grudnia, że choć Bitcoin zanotował imponujące wieloletnie wzrosty, to w 2025 r. złoto zdeklasowało go jako narzędzie ochrony majątku. BTC pozostawał około 11% pod wodą względem zeszłego roku i aż o 16% słabszy niż pół roku wcześniej – podczas gdy kruszec poszedł w górę o niemal 60% i 24% odpowiednio w tych samych okresach.

W dniu analizy Bitcoin utrzymywał się przy 89 600 USD, co autorka uznaje za dowód jego uzależnienia od zmiennych nastrojów globalnych inwestorów.

Wniosek Webb jest surowy: do miana „cyfrowego złota” jeszcze daleko. Inwestorzy z 2020 r. mogą spać spokojnie, ale ci z ostatnich miesięcy czują się, jakby ktoś wyciągnął im krzesło w trakcie imprezy – podczas gdy złoto tańczy dalej.

Autorka podkreśla to, co widzi przeciętny inwestor: pięć lat posiadania BTC – i kapitał rośnie niemal cztery razy. Jednak ci, którzy rok temu postawili na złoto, zyskali i więcej, i z mniejszą nerwowością. Różnica tych wyników uderza w ideę Bitcoina jako prostego „skarbca wartości”.

Webb pyta też o sedno: co dzisiaj napędza kryptorynek? Złoto reaguje książkowo – na inflację, stopy, niepewność. Bitcoin za to balansuje pomiędzy makro, spekulacją i potężnym lewarem. Trudno ufać aktywu, które zachowuje się jak zabezpieczenie tylko wtedy, gdy akurat ma dobry humor.

Webb tłumaczy to prostym językiem. Poszczęściło się tym, którzy postawili na BTC pięć lat temu – niemal czterokrotny zysk. Ale rok 2025 pokazuje inną historię: ci, którzy przerzucili się na złoto, zarobili więcej i spali spokojniej. To zestawienie mocno nagryza opowieść o Bitcoinie jako pewnym magazynie wartości.

Autorka zwraca uwagę na paradoks – złoto wciąż tańczy w rytmie makroekonomicznym, a Bitcoin miota się między bankami centralnymi, lewarem na instrumentach pochodnych a nastrojem chwili. Trudno mówić o bezpiecznym schronieniu, gdy kompas tak często wariuje.